W 2015 roku uzyskał tytuł doktora na Uniwersytecie Stanforda, koncentrując się na modelach uczenia głębokiego.
Był autorem i głównym prowadzącym pierwszego kursu również na temat uczenia głębokiego (z ang. Deep learning) na Uniwersytecie Stanforda. (Kurs stał się jednym z większych na uczelni, rosnąc z 150 studentów w 2015 r. do 750 w 2017 r.)
Jest członkiem-założycielem grupy badawczej OpenAI, gdzie był naukowcem w latach 2015-2017.
W czerwcu 2017 r. został dyrektorem ds. sztucznej inteligencji w Tesli, gdzie pracował m.in. nad systemem autonomcznej jazdy.
W 2020 roku został odznaczony jako jeden z Innovators Under 35 przez MIT Technology Review.
A od 17 sierpnia 2022 roku nagrywa… filmy na YouTubie.
Panie i Panowie, oto Andrej Karpathy:
Czemu o nim mówię?
Celem tego newslettera jest jedno: mówić o AI na chłopski rozum. Prosto i konkretnie. Od czasu do czasu fajnie jest wyjąć z rękawa jakiś trick w postaci dobrego prompta, czy niezłego Narzędzia AI, ale stać nas na więcej. Jeśli chcemy faktycznie zabezpieczyć swoją przyszłość poprzez opanowanie tej technologii, wypadałoby, raz, a dobrze, zrozumieć podstawy.
I niech mnie szlag trafi, ale nikt nie pomoże nam w tym lepiej niż właśnie Andrej Karpathy.
Na jego kanale znajdziecie 2 arcydzieła. Filmy na pierwszy rzut oka wydają się być przytłaczające. “3 godziny 30 minut gadania jakiegoś geeka o LLM’ach!? No błagam”.
Gwarantuję, że wystarczy Ci 5 minut, żeby zostać całkowicie kupionym prostotą języka i łatwością tłumaczenia. Jeden z komentarzy pod filmem oddał to najlepiej:
“(…) To, co czyni go jeszcze bardziej wyjątkowym, to fakt, że pomimo bycia tak genialnym umysłem, prowadzi się z cierpliwością i spokojną, miękką naturą, wyjaśniając złożone tematy z niezwykłą jasnością”.
Pomyśl o tym w ten sposób:
Gość współzałożył OpenAI. Był d-y-r-e-k-t-o-r-e-m do spraw sztucznej inteligencji w Tesli. A teraz my, internetowi konsumenci, mamy przywilej pobierać wiedzę bezpośrednio od jednego z najznakomitszych umysłów w temacie sztucznej inteligencji bez żadnych opłat ani cenzury. Coś pięknego.
Naprawdę warto poświęcić te 3/4 godzinki. Tutaj link.
Pomysł na AI-prezent dla mamy!
Rok temu mój młodszy, sprytny brat (lat 17) wpadł na pewien pomysł.
Razem z rodziną jesteśmy zagorzałymi fanami gry karcianej Dixit.
W Dixit każda karta zawiera obrazek przedstawiający coś na kształt marzenia sennego. Jeden gracz, na podstawie wybranego obrazka, wymyśla hasło, a reszta daje karty, które najlepiej do niego pasują. Wygrywa ten, kto odgadnie kartę autora hasła.
Od czasów pierwszej edycji, producenci gry, wysłuchawszy fanów, zaczęli wypuszczać nowe talie z nowymi obrazkami. Kupiliśmy chyba każdą, jaka się pojawiła, ale zaczęliśmy zauważać, że obrazki zaczęły stawać się zbyt ‘wybujałe’. Ciężko było znaleźć skojarzenia.
I tu pomysł brata: “Powinniśmy stworzyć własną talię”.
Byłem mocno sceptyczny, czy to wyjdzie, ale brat majstrował już wcześniej przy Midjourney i wierzył w swój plan.
Przy zeszłorocznej, pierwszej edycji mocno namęczył się przy promptowaniu i utrzymaniu odpowiedniego stylu. Kto korzystał wtedy z Midjourney wie, że tworzenie obrazków na Discordzie nie było specjalnie wygodne.
Część kart wymyśliliśmy sami, część z ChatemGPT, a jako uzupełnienie postanowiliśmy wpleść wewnętrzne historie czy “inside joke’i” rodzinne ;)
Tak się prezentowała edycja numer 1.:



W tym roku tradycji stało się zadość i powstała druga seria.
Midjourney już wyszło z Discorda do eleganckiej aplikacji. Dodali też opcję Moodboard, dzięki której wystarczyło wgrać zdjęcia kart Dixit z internetu i nie trzeba było martwić się odpowiednim stylem.
Tak się prezentuje edycja numer 2.:



Grając tymi kartami do tej pory nie dowierzam, że to jest prawdziwe. Że realnie każda jedna karta została stworzona przez komputer.
Szokujące, ale przynoszące mnóstwo frajdy... A jeśli sami chcecie tworzyć takie karty, koniecznie kupcie mój kurs “Jak Tworzyć Karty Dixit z Midjourney” - teraz tylko 997zł!!!
Żarcik.
Moi drodzy,
Chłopski Rozum.ai prze naprzód i nie ma zamiaru się zatrzymywać. Przez ostatnie 30 dni urośliśmy o powalające 180%!
Pamiętajcie, że ostatnie, czego bym chciał, to żeby było to miejsce, w którym siedzę i się wymądrzam, a Wy macie słuchać i basta. Tworzymy to razem, dlatego zachęcam Was do dzielenia się pomysłami na kolejne wydania, cennym feedbackiem i przemyśleniami.
Możecie pisać na LinkedIn lub na maila: miki.abramczuk@gmail.com
Dzięki postokroć,
Mikołaj Abramczuk